Myślę, że nie pomylę się zbytnio, gdy stwierdzę, że większość z nas zaczynała przygodę z makijażem od podbierania maminej szminki. Każde dziecko umie odkręcić i wysmarować się (i ścianę) pomadką. Dla wielu z nas pierwszym "świadomie" używanym kosmetykiem kolorowym było jakieś smarowidło do ust. Nic więc dziwnego, że szminka często jest uważana za atrybut kobiecości. Uważam, że warto mieć w swojej kosmetyczce chociaż jedną, najlepiej doskonałą. Tylko jak taką znaleźć? Czy szminki Grand Rouge zbliżają się do ideału?
Te trzy panny trafiły do mnie za sprawą konkursu u Piękności Dnia, już kawał czasu temu. Dlaczego o tym wspominam? Po tej notce najpewniej będą musiały zaliczyć bliskie spotkanie z kubłem - służyły mi dwa lata, podczas gdy każda z nich ważna jest jedynie 6 miesięcy od otwarcia. Zwykle nie wspominam o terminie przydatności do użycia, jednak w tym wypadku wydało mi się to dość istotną kwestią - pół roku to naprawdę bardzo mało jak na kosmetyk kolorowy.
Spokojnie, nastąpił mały wyłom od schematu notki, ale już wracamy do porządku. Opakowanie Grand Rouge jest naprawdę dekoracyjne, może przez ten złoty kolor (sroka ;)). Nie mam też większych zastrzeżeń do jego wykonania, chociaż zatyczka wyrabia się w miarę używania - w jasnych odcieniach właściwie sama spada, podczas gdy z rzadziej eksploatowanej czerwieni muszę ją zdjąć.
Szminki są początkowo dość zbite, ale w kontakcie z ustami nabierają masełkowatej konsystencji i nie trzeba ciągnąć warg podczas aplikacji. Róż i czerwień dobrze pokrywają usta kolorem, natomiast bardziej śliska koralowa rozkłada się niezbyt równomiernie (może z uwagi na delikatną perłę, którą zawiera) i trzeba popracować podczas aplikacji. Szminki nie są zbyt łaskawe dla ust, delikatnie je ściągają. Delikatnie pachną, jakby kremem i kwiatkami.
Trwałość nie jest powalająca. Jasne kolory pozostają na ustach maksymalnie dwie, trzy godziny, natomiast czerwień, która lekko wgryza się w usta, około 4-5. Odbijają się na szklankach, właściwie znikają po pierwszej kawie, nie wspomnę już o jakimkolwiek jedzeniu. Rozczarowujący wynik, można znaleźć tańsze produkty, które sprawują się lepiej pod tym względem.
Na zakończenie zostawiłam kolory - paleta barw jest bogata, liczy aż 18 odcieni, więc myślę, że można znaleźć coś dla siebie. Ja posiadam następujące warianty kolorystyczne:
71 Rose Pudre - idealny odcień różu na co dzień. Nie jest ani zbyt cukierkowy, ani dziuniowaty, ani korektorowy. Taki "normalny" róż, występujący często w przyrodzie (znaczy się na wargach). Dobrze wyważony kolor, właściwie idealny różowy odcień z gamy nude
42 Coral Voile - jasny koral, mieszanka czerwieni, różu i pomarańczu (z przewagą tego ostatniego). W sztyfcie jest śliczny, jednak zawiera w sobie delikatną perłę, która niekoniecznie dodaje mu uroku.
33 Rouge Gourmand - prawdziwie królewska czerwień. Neutralny odcień, jak na czerwień dość stonowany. Nie jest krzykliwy, więc z powodzeniem można go nosić w ciągu dnia (tak, uważam, że czerwień to kolor na dzień :D). Trzeba go uważnie nakładać, jest mocno nasycony i nie wybacza tak, jak jaśniejsze odcienie.
Szkoda, że szminka, która nie jest najtańsza, nie może poszczycić się lepszą jakością. Wysusza usta bardziej niż matowe produkty, a trzyma się krócej od nich.
Cena: 55 zł/3,7 g
Dostępność: sklepy firmowe Yves Rocher, sklep internetowy
Ocena: 3-3,5/5